19 maja 2025
CO NAS CZEKA W PRZYSZŁOŚCI
Autor: Piotr Banaszczak
Związek Szkółkarzy Polskich
Na naszych oczach dokonują się ogromne, bezprecedensowe zmiany klimatyczne. Robi się coraz cieplej i bardziej sucho, co nas cieszy szczególnie zimą i jesienią. Latem przy upałach ponad 35°C bywa już gorzej. Tymczasem to, co nam sprawia przyjemność, ewentualnie co najwyżej lekki dyskomfort, dla drzew staje się życiem na krawędzi. Szczególnie dla tych rosnących w miastach, gdzie brak wody, upał, zanieczyszczenia, choroby i szkodniki są znacznie bardziej dokuczliwe niż poza nimi. A wszystko wskazuje, że będzie coraz gorzej. Jak sobie z tym poradzą nasze drzewa? A co, jeśli sobie nie poradzą? Czy mamy plan B?
Cieplej, ale nie dla każdego
W ogrodnictwie powszechnie wykorzystujemy strefy USDA do ustalania mrozoodporności drzew i krzewów. Według dotychczasowej mapy zdecydowana większość kraju leży w strefie 6. Ostatnia publikacja w Mitteilungen der Deutschen Dendrologischen Gesellschaft zliczająca średnie temperatury z lat 1991-2020 znacznie przesuwa te granice i obecnie niemal połowa kraju leży już w strefie 7. Ocieplenie klimatu otwiera już teraz ogromne możliwości dla nowych, ciepłolubnych krzewów ozdobnych. To w zasadzie temat na osobny artykuł. Należy jednakże zwrócić uwagę, że niektóre gatunki wcześniej uważane za niedostatecznie odporne na mróz, obecnie zimują bez problemów, a niektóre wręcz się rozsiewają. Należą do nich np. laurowiśnia wschodnia, ostrokrzew kolczasty (w Arboretum w Rogowie z licznymi samosiewami), leszczynowce, pięknotki (kalikarpy), bambusy, klony palmowe, budleja Davida, ketmia syryjska, indygowiec himalajski i wiele, wiele innych. Ale choć średnia temperatura minimalna rośnie, to rośnie także rozrzut tych temperatur. Choć może ona wynosić -15,01 – -20,55°C, co jest przedziałem dla obecnie dominujących w kraju stref 6b i 7a, to wynika ona stąd, że jednego roku mamy -9,8°C (2013 w Rogowie), a kilka lat później -26,9°C (2017 w Rogowie). Ocieplenie wydłuża także okres wegetacyjny. Kwitnienie wiosennych krzewów rozpoczyna się kilka tygodni wcześniej niż 20 lat temu, ale niestety przymrozki wiosenne jak były wtedy, tak są i dzisiaj, włączając te majowe. W rezultacie znacznie większa liczba wiosennych kwiatów bywa przemrażana teraz niż dawniej. Jest to szczególnie dotkliwe dla drzew i krzewów owocowych, czy truskawek.

Swoje optimum ekologiczne znajdzie m.in. olsza czarna - na zdjęciu w odmianie 'Pyramidalis'
Fot. G. Falkowski

Najważniejszy nasz gatunek drzewa porastający prawie 70% wszystkich lasów w Polsce – sosna zwyczajna, będzie dość szybko zanikał.
Fot. G. Falkowski
Lodowiec i Golfsztrom
Północna część Europy – od Wysp Brytyjskich aż do Białorusi i Skandynawii włącznie to bardzo szczególny obszar pod względem klimatyczno-przyrodniczym. W epoce plejstocenu w okresach glacjalnych teren ten był pokryty lodowcem – w tym do ok. 130 tys. lat temu także większość obszaru Polski. Ostatecznie ustąpił on dopiero niecałe 12 000 lat temu. Wtedy zaczęła odbudowywać się rodzima flora. Zatem cała nasza szata roślinna jest stosunkowo młoda, a dodatkowo jej powrót z południa kontynentu spowolniły równoleżnikowo rozmieszczone Karpaty i Alpy, które stanowią znaczną barierę dla migracji roślin. Obecnie flora Polski obejmuje około 2500 gatunków. Roślin drzewiastych (drzewa, krzewy, krzewinki) jest 259 gatunków, w tym 3 bardzo duże rodzaje: Rubus – 95 gatunków, Salix – 26, Rosa – 14. Gatunków drzew jest ok. 40 plus kilkanaście takich, które bywają drzewami lub krzewami. Należy zaznaczyć, że z uwagi na opisane wcześniej okresy zlodowaceń mamy bardzo małą liczbę endemitów, które wyginęły przed tą epoką zmiecione całkowicie przez lodowiec. Z drugiej strony, nasza część świata jest najcieplejsza ze wszystkich regionów na naszej szerokości geograficznej z uwagi na fakt, że zachodnie wybrzeża Europy opływa Golfsztrom ocieplając ją (włącznie z Polską) znacząco.
Kombinacja tych dwóch powyższych faktów skutkuje tym, że z jednej strony nasza rodzima flora jest relatywnie uboga, z drugiej – warunki klimatyczne są wyjątkowo korzystne dla uprawy zdecydowanie większej liczby gatunków, niż zaoferowała nam je natura. Najsilniej doświadczają tego Wyspy Brytyjskie o szczególnie łagodnym, wilgotnym klimacie, bardzo ubogiej rodzimej florze, ale za to np. przebogatych zbiorach botanicznych w ogrodach.
Tymczasem proces migracji gatunków będący pochodną zmian klimatycznych od końca plejstocenu wcale się nie zatrzymał. Tak jak setki tysięcy lat temu jedne gatunki wymierają i ustępują miejsca innym, bardziej przystosowanym do zmieniających się temperatur, opadów itd. Tyle, że populacje roślin i zwierząt obecnie są zdziesiątkowane, korytarze ekologiczne poprzerywane, a ekosystemy pofragmentowane. Ponadto tempo zmian klimatycznych nabrało rozpędu niespotykanego wcześniej i wszystko wskazuje na to, że będzie przyspieszało jeszcze bardziej. Gdyby nie to wszystko razem, natura z czasem by sobie poradziła ze zmianami klimatu, ale w obecnej sytuacji wydaje się, że bez naszego wsparcia proces ten wykazuje spore upośledzenie.

Znikające alpejskie lodowce.
Fot. G. Falkowski
Naukowcy w roli wróżek
Zespoły naukowców (m. in. z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku) próbują przewidzieć nadchodzący scenariusz, czy scenariusze wydarzeń na najbliższe kilkadziesiąt lat dla wielu gatunków drzew w Europie i innych częściach świata. Wykorzystują w tym celu dostępne modele klimatyczne w kilku wariantach zakładających różny poziom koncentracji CO2 w atmosferze. Wynika z nich, że najważniejszy nasz gatunek drzewa porastający prawie 70% wszystkich lasów w Polsce – sosna zwyczajna, będzie dość szybko zanikał i to we wszystkich wariantach, włącznie z tym najbardziej optymistycznym, zakładającym redukcję emisji CO2. Podobnie świerk, modrzew europejski i jodła, w przeważającej części kraju także brzoza brodawkowata. Znacznie gorzej będzie się czuł klon pospolity, wiąz górski, lipa drobnolistna (choć nie we wszystkich scenariuszach). Ich populacje, a zarazem ich optima ekologiczne przesuną się na północny wschód w kierunku Skandynawii i Rosji. Oczywiście nie oznacza to, że wymrą całkowicie. Stracą one u nas swe optima ekologiczne i staną się znacznie rzadsze w drzewostanach leśnych i nieleśnych. Zyskają za to olsza czarna, w pewnym stopniu jesion wyniosły, obydwa krajowe dęby, buk zwyczajny, lipa szerokolistna, wiąz pospolity i polny, jawor, grab, czereśnia ptasia, jarząb brekinia, grusza polna.
Należy pamiętać, że obok czynników klimatycznych, o liczebności gatunku decydować będą także inne, jak choroby (jak choroba naczyniowa wiązów, zamieranie jesionów i olszy), szkodniki (np. opiętek jesionowy nadchodzący do Polski z północnego wschodu), czy anomalie fizjologiczne, jak obserwowane ostatnio coroczne obsiewanie się buka, co osłabia drzewa, zmniejsza żywotność nasion, powoduje wzrost populacji zwierząt żywiących się nasionami, a co za tym idzie ich intensywniejsze wyjadanie. Przypomnę, że dotychczas buki obradzały raz na 3-4 lata, co nie pozwalało powiększać się trwale populacjom zwierząt jedzących orzeszki bukowe, przez co duży odsetek nasion skutecznie kiełkował.
Zjawisko zanikania i migracji odnosi się do wszystkich innych drzew, w tym południowoeuropejskich. One z kolei przesuwając granice swych naturalnych zasięgów już bardzo niedługo zawitają do naszych granic i warto, abyśmy przywitali je chlebem i solą (z tą solą, to może nie dosłownie). Bo to z nimi będziemy się musieli zaprzyjaźnić i to najprawdopodobniej na bardzo długo. Co prawda opracowano dotychczas modele predykcyjne dla zaledwie kilku podstawowych gatunków, ale być może niedługo powstaną następne, a kierunek migracji wszędzie jest bardzo podobny, bo na północny wschód.
Wraz z migracją drzew należy spodziewać się także wędrówki organizmów wykorzystujących je jako baza pokarmowa, jak ptaki, owady, stawonogi, grzyby, bakterie, wirusy itd. Stanowić one będą czynnik regulujący ich populację, utrudniający gwałtowny jej rozrost o charakterze inwazyjnym. Zresztą proszę zwrócić uwagę, że rośliny inwazyjne w Polsce to nigdy nie są gatunki europejskie. Pochodzą one wyłącznie z Ameryki Pn. i Azji (najbliższa z Kaukazu), skąd przybyły właśnie wolne od tych „spowalniaczy”. Dlatego należy przypuszczać, że drzewa i krzewy południowoeuropejskie są nie tylko naturalnymi sukcesorami ustępujących obecnie i w przyszłości gatunków, ale niebezpieczeństwo ich inwazji jest relatywnie niewielkie. Naukowcy prowadzą obecnie badania oraz działania w ramach tzw. migracji wspomaganej (assisted migration), która naśladuje i odtwarza te naturalne procesy migracji inicjując w sposób kontrolowany wędrówkę poszczególnych gatunków i obserwując wzajemne reakcje tych roślin oraz środowiska.
Niestety, modele predykcyjne wskazują, że obecne drzewa inwazyjne, jak bożodrzew gruczołkowaty, robinia akacjowa, jesion pensylwański, dąb czerwony i czeremcha amerykańska w najbliższych dekadach będą miały się u nas całkiem dobrze i dla nich to będzie dobra zmiana. Jest to szczególnie zła wiadomość, bo w tym samym czasie spadnie konkurencyjność osłabionych drzewostanów gatunków rodzimych i ich miejsca łatwiej będą zajmowane przez owych przybyszy.
Perspektywiczne gatunki
Przyjrzyjmy się zatem bliżej paru wybranym wartościowym kandydatom do nowych dendrologicznych imigrantów, które mogą już dziś wesprzeć tereny zieleni w naszych miastach, gdzie efekty zmian klimatycznych w postaci suszy, upałów, ale też zanieczyszczeń widoczne są najmocniej.
Klon francuski – Acer monspessulanum
Ten południowoeuropejski klon już za kilkadziesiąt lat znajdzie swoje optimum ekologiczne na terenie Polski, stąd warto mu się bliżej przyjrzeć. Jest nieco bardziej kompaktową, krzaczastą wersją klona polnego (A. campestre), o którym również warto pamiętać w kontekście ocieplenia klimatu, bo jemu ta zmiana jest bardzo na rękę i powinniśmy go stosować szerzej zamiast wciąż chorujących w miastach klona pospolitego i jawora.
Klon francuski to średniej wielkości drzewo dorastające do 6-12 m o gęstej, nieregularnej koronie i stosunkowo powolnym wzroście. Często wyrasta wielopniowo i zwykle wymaga formowania dla uzyskania wyprostowanej, jednopniowej sylwetki. Jest odporny na suszę i zanieczyszczenie powietrza. Toleruje gleby ubogie, preferuje alkaliczne. Nie lubi zasolenia gleb. Bardzo dobrze znosi cięcie, stąd nadaje się na wysokie żywopłoty, choć jedynie w dobrze nasłonecznionych miejscach, bo preferuje stanowiska słoneczne. Wyróżnia się błyszczącym, zdrowym ulistnieniem. Jego trójklapowe liście przypominają nieco klona polnego, choć są mniejsze. W czasie kwitnienia na początku maja może być całkiem dekoracyjny. Jesienią w przeciwieństwie do większości klonów przebarwia się średnio – zwykle na rudo lub żółto.
We Włoszech rośnie jeszcze jeden bardzo ciekawy endemiczny klon Lobela (A. lobelii) o wąskiej, kolumnowej koronie, co predestynuje go do nasadzeń przyulicznych. Jest on jak na razie bardzo rzadki w uprawie.

Klon francuski jest nieco bardziej kompaktową, krzaczastą wersją klona polnego.
Fot. G. Falkowski
Grab wschodni – Carpinus orientalis i chmielograb europejski – Ostrya carpinifolia
To niewielkie, bardzo do siebie podobne, zwykle krzaczaste drzewka, które można często spotkać wśród nasłonecznionych skał we Włoszech, na Bałkanach aż do Kaukazu. Często są zgryzane przez kozy i owce i wtedy widać jak pięknie odrastają do postaci nieregularnego żywopłotu. Z ich drobnymi liśćmi i gęstymi gałęziami mogą stanowić świetny materiał na żywopłot i inne cięte formy geometryczne. Obydwa znoszą suszę i upały, ale też zacienienie. Mają też niskie wymagania glebowe. Grab wschodni jest najodporniejszy na suszę ze wszystkich grabów. Chmielograb można od niego odróżnić głównie na podstawie nieco inaczej wyglądających, choć podobnych, szyszkowatych owoców. Zwykle też rośnie bardziej wyprostowany, z pojedynczym przewodnikiem. Wyprowadzone do formy jednopniowej mogą być zwartymi, niedużymi drzewami do małych przestrzeni.

Grab wschodni jest najodporniejszy na suszę ze wszystkich grabów - można z niego tworzyć żywopłoty.
Fot. P. Banaszczak

Chmielograb europejski wyprowadzony do formy jednopniowej możę być zwartym, niedużym drzewam do małych przestrzeni.
Fot. G. Falkowski
Kasztan jadalny – Castanea sativa
To bardzo ważne i od tysiącleci uprawiane w całym regionie śródziemnomorskim drzewo za kilkadziesiąt lat znajdzie optymalne warunki do wegetacji również w Polsce. Już dzisiaj wykazuje dużą mrozoodporność i zaczyna coraz bardziej regularnie obradzać, choć odmiany o największych nasionach – marony – bywają jeszcze wrażliwe, szczególnie za młodu. Kasztan jadalny jest dużym i bardzo długowiecznym drzewem osiągającym do 30 m wysokości o rozłożystej koronie. Jest dość światłolubny i bardzo dobrze znosi suszę. Wymaga jednak dość żyznych gleb. Raczej nie nadaje się na drzewo przyuliczne, ale jest świetnym drzewem parkowym. W przypadku dużej obfitości nasion są one roznoszone przez wiewiórki, po czym kiełkują, a siewki mogą zachwaszczać okolicę. Jest też drzewem ozdobnym z obfitego, letniego kwitnienia. Miód wyprodukowany z jego kwiatów ma charakterystyczny, ostry smak.
Kasztan jadalny pięknie prezentuje się w czasie kwitnienia, wabiąc owady zapylające.
Fot. G. Falkowski


Kasztan jadalny to przepiękne drzewo parkowe, o szerokiej koronie, błyszczących, sztywnych liściach i ozdobnych owocach.
Fot. G. Falkowski
Wiązowiec południowy – Celtis australis
Najbardziej znanym gatunkiem wiązowca jest północnoamerykański wiązowiec zachodni – C. occidentalis, który jednakże łatwo się rozsiewa i dziczeje, stąd daleki jestem od jego rekomendowania. Ciekawą propozycją może być rozpowszechniony w całym basenie Morza Śródziemnego wiązowiec południowy, wyróżniający się dłużej zaostrzonymi liśćmi i gładką korą na pniu. Jest to dość duże drzewo parkowe i przyuliczne o zwykle wysoko osadzonej koronie, dorastające do 15-20 m. Jego urodę można podziwiać w wielu miastach południowej Europy podczas wakacyjnych wyjazdów. Ma bardzo małe wymagania glebowe, odporny jest na suszę i zasolenie gleby oraz zanieczyszczenie powietrza. Za młodu może być nieco wrażliwy na mróz. Jego owoce są jadalne, choć drobne, zjadane przez ptaki.

Wiązowiec południowy ma małe wymagania glebowe, odporny jest na suszę i zasolenie gleby oraz zanieczyszczenie powietrza.
Fot. P. Banaszczak
Jesion mannowy – Fraxinus ornus
Ten południowoeuropejski jesion ma wiele zalet w porównaniu z naszym krajowym. Jest niedużym drzewem dorastającym do 8-15 m i może znaleźć zastosowanie w małych przestrzeniach miejskich. Dobrze bowiem znosi suszę i upały. Jest także mniej wrażliwy na zamieranie jesionu niż inne europejskie gatunki. Należy do sekcji Ornus, co oznacza, że rozwija obficie białe ozdobne kwiaty pojawiające się – niestety na krótko – w drugiej połowie maja. Jesienią ładnie przebarwia się na żółto. W zieleni miejskiej znana jest jego odmiana ‘Mecsek’ o zwartej, regularnej koronie.
W upalne i suche lata liście jesionu mannowego pozostają niezmiennie zielone, podczas gdy u innych gatunków żółkną i częściowo opadają.
Fot. G.Falkowski

Topola biała – Populus alba
Topole w Polsce nie mają łatwego życia. Gdzie tylko je wypatrzymy, zaraz wycinamy, bez względu na gatunek. I w ten sposób wylewamy dziecko z kąpielą, bo usuwane są też rodzime topole białe – ogromne, przepiękne, malownicze drzewa i – co ważne – długowieczne, bo mogące żyć kilkaset lat. Ich muskularne, srebrzystoszare konary nie są tak łamliwe jak w przypadku mieszańców amerykańskich, zatem mogą być sadzone w sąsiedztwie siedzib ludzkich, choć raczej nie wzdłuż ulic z uwagi na pojawiające się tu i ówdzie odrosty korzeniowe. Topola biała wymaga dużej przestrzeni, bo dorasta do 35 metrów wysokości. Drzewo to występuje od północnej Afryki do Chin i jest niezwykle plastycznym, niewybrednym gatunkiem, znoszącym zasolenie gleby i zanieczyszczone powietrze. Obok pięknej kory na konarach jej ozdobą są też srebrzyste od spodu liście. Tu i ówdzie wykorzystuje się jej kolumnową odmianę ‘Bolleana’ (=’Pyramidalis’), która dobrze się sprawdza jako drzewo przyuliczne.
Topola biała wymaga sporo przestrzeni, bo dorasta do 35 metrów wysokości.
Fot. G. Falkowski

Dęby południowoeuropejskie
Europejskie dęby to jedne z beneficjentów zmian klimatycznych. Na południu kontynentu występuje kilka gatunków na które warto zwrócić uwagę. Dąb burgundzki (Quercus cerris) to jeden z najwartościowszych. Zwykle jest mniejszy od naszych dębów, rośnie powoli, choć może osiągnąć 20 m wysokości. Wykształca szeroko jajowatą koronę z wyraźnym przewodnikiem. Jest bardzo plastycznym gatunkiem – znosi upały, susze, zanieczyszczenie powietrza i ubogie, zasolone gleby o szerokim spektrum kwasowości.
Podobnie odporny i niewymagający jest dąb węgierski (Q. frainetto). Rośnie nieco szybciej i tworzy szersze korony. Wyróżnia się bardzo dekoracyjnymi, dużymi, głęboko powcinanymi liśćmi, przebarwiającymi się jesienią na złotożółty kolor. Stąd też może być oceniany jako wartościowszy od poprzedniego. Podobnie jak poprzedni gatunek, nie jest wrażliwy na mączniaka atakującego nasze rodzime dęby.
Warto też wspomnieć o dębie omszonym (Q. pubescens). Podobnie jak poprzednie jest drzewem odpornym na suszę i upały. Jest nieco podobny do naszych krajowych gatunków, choć rośnie wolniej, często niesymetrycznie, a jego liście są drobniejsze i pokryte od spodu miękkim kutnerem. Obecne obserwacje pokazują, że łatwo krzyżuje się z nimi tworząc mieszańce o cechach pośrednich, co nie jest pożądaną cechą. Jednakże prognozy przyszłych zasięgów wszystkich wymienionych dębów wskazują, że za kilka dekad na większości terenu Polski znajdą one korzystną niszę klimatyczną, stąd należy również pamiętać o tym gatunku.

Dąb węgierski rosnący w Zielonej Górze - gatunek nie jest wrażliwy na mączniaka atakującego nasze rodzime dęby.
Fot. P. Banaszczak
Jarząb brekinia – Sorbus torminalis
Nie jest to gość z południa Europy, ale nasza krajowa roślina, tyle że niesłusznie zapomniana. Jest to bowiem generalnie gatunek ciepłolubny, u nas mający północną granicę występowania. Wyrasta w dość duże drzewa do 15-20 m wysokości o jajowatych, gęstych i z czasem rozłożystych koronach. W odróżnieniu od pozostałych krajowych jarzębów jest długowiecznym drzewem o twardym drewnie i mocnych gałęziach. Jest odporny na suszę i na południowym zachodzie Polski i w Czechach wykazuje ostatnio bardzo dobry wzrost przy spadku kondycji innych gatunków leśnych. Modele klimatyczne zwiastują mu bardzo pomyślną przyszłość w naszym kraju. Wiosną obficie kwitnie na biało, a jesienią pokrywa się jadalnymi owocami (choć głównie dla ptaków i ssaków). Liście przebarwiają się jesienią na rdzawy, umiarkowanie dekoracyjny kolor.

Nasz rodzimy jarząb brekinia w odróżnieniu od pozostałych krajowych jarzębów jest długowiecznym drzewem o twardym drewnie i mocnych gałęziach, jest odporny na suszę.
Fot. G. Falkowski
Obok brekini na południu Europy występuje też ciepłolubny i odporny na suszę jarząb domowy (S. domestica) o pierzasto złożonych liściach, bardzo podobny do naszej jarzębiny, ale o jadalnych owocach przypominających małe ulęgałki w kiściach po kilka-kilkanaście sztuk. Może być oryginalną ciekawostką ogrodową.
Lipa srebrzysta – Tilia tomentosa
Jest to drzewo wykorzystywane od lat w zieleni miejskiej, choć w stosunku do naszych krajowych lip jest znacznie rzadziej sadzona. A szkoda, bo zdecydowanie lepiej znosi miejskie upały, zanieczyszczenia, suszę i ubogie gleby – najlepiej ze wszystkich gatunków lip. Nie jest tak jak krajowe lipy atakowana przez mszyce, szpeciele i grzyby. Tworzy bardzo regularne, gęste, owalne korony z wyraźnym przewodnikiem do wierzchołka. Jej liście są srebrzyście zabarwione od spodu i w czasie upałów odwracają je do słońca, aby odbijały promienie i mniej się nagrzewały. Kwiaty pachną silniej niż u naszych krajowych lip. Niestety, powodują też zabijanie pszczół i trzmieli. W uprawie często wykorzystuje się jej dwie odmiany: ‘Varsaviensis’ i ‘Brabant’. Inna lipa – krymska (T. ×euchlora) nie powoduje śmiertelności pszczół, ale nieco gorzej znosi warunki przyuliczne.
Powyższa lista z pewnością nie jest kompletna. Warto do niej dopisać bardzo ostatnio modny platan klonolistny, czy wypróbować już nie europejski, ale wartościowy, przepiękny i wyjątkowo odporny miłorząb dwuklapowy, a także mniej znane mydleniec wiechowaty (Koelreuteria paniculata), albo perełkowiec japoński (Styphnolobium japonicum). Z kolei teoretycznie świetne do miast i ciepłolubne głogi ostatnio często chorują w miastach, szczególnie krajowe gatunki. Wysoce wskazane są dalsze analizy i obserwacje, gdyż wiele drzew i krzewów południowoeuropejskich i bliskowschodnich wciąż czeka na odkrycie i wykorzystanie, a sytuacja jest bardzo dynamiczna i niewykluczone, że obecne szacunki i hipotezy będą niedługo wymagały weryfikacji.